Dziura w rajstopach

Drogie Panie (przepraszam Panów, następnym razem będzie może o samochodach), zaburzenia mowy są jak dziura w rajstopce. Rujnują pewność siebie, dyskwalifikują w oczach innych (kobiet), są źródłem śmiechu. Natychmiast więc pędzimy do pobliskiego kiosku, by kupić nowe rajstopki. Z dziurą niedobrze się chodzi, zawsze ktoś życzliwie nam ją wypomni. Choć tak podobne w skutkach komunikacyjnych, zaburzenia mowy często bagatelizujemy, ignorujemy, mimo że w przyjemny i szybki sposób możemy im zapobiec lub je skorygować. Możemy ochronić siebie i swoje dzieci przed odrzuceniem ze strony kolegów i  innymi złośliwościami. Potrzebny jest logopeda. To ważne!

Dziś będzie o motywacji do działania…. yyyy nie, nie, nie – o samym działaniu!!!

Według badań przeprowadzonych  przez E. Skorek (Skorek E., 2000, Stosunki koleżeńskie dzieci z zaburzeniami mowy i ich szkolne uwarunkowania, Zielona Góra), dzieci w wieku przedszkolnym i wczesnoszkolnym nie zwracają uwagi na błędy językowe. Natomiast błędy w warstwie fonicznej są błędami wychwytywanymi natychmiastowo.

Dzieci bez pardonu wzajemnie się oceniają. Nie mają obiekcji przed wyrażeniem swojego niezadowolenia, a z racji swego narcystycznego podejścia do siebie, jeśli owe niezadowolenie dotyczy kogoś innego, to tym lepiej. Lepiej się z nim nie kolegować, lepiej nie wymyślać z nim zabawy, lepiej nie siedzieć w kółeczku obok niego.

Dlatego warto się zastanowić, jak można samodzielnie zapobiegać takim sytuacjom lub po prostu pomóc dziecku rozwijać mowę prawidłowo:

  • Możemy wyrzucić smoczek. Smutna, jesienna aura, jest idealna, by wyprawić smoczek w świat do innych dzidziusiów, które smoczka bardzo potrzebują.
  •  Wyrzucamy butelki „niekapki” z dzióbkami. Dlaczego sami nie kupujemy sobie butelek z dzióbkami, pijemy z normalnych butelek z napojami i normalnych szklanek? Traktujmy dzieci poważnie, bo one to uwielbiają i wielokrotnie lubią myśleć o sobie jak o dorosłych. Jeśli ten drastyczny krok stanowi dla dziecka problem, to przecież można się wybrać razem do sklepu i wybrać szklankę z Zygzakiem McQueenem, Hello Kitty, Śpiącą Królewną lub niezwykły kubek, który można samodzielnie ozdobić mazakiem.
  •  Wyłączyć telewizor, o czym już było.
  •  Kupić książki z ładnymi ilustracjami, o których można dodatkowo jeszcze porozmawiać. Książeczki z serii Miasteczko Mamoko są rewelacyjne, ponieważ zamieszczone tam ilustracje pozwalają śledzić losy bohatera na każdej stronie.
  • Ważne wydaje mi się wspomnienie o wyrazach dźwiękonaśladowczych. Trzylatek powinien nazywać podstawowe przedmioty, zwierzęta, które go otaczają i są mu znane. Niepokojące może być, gdy na wskazanie konia i pytanie „Co to?”, dziecko odpowiada „iha, iha”, na wskazanie gąbki „myju myju” i nie zna wzorca wyrazowego, bo do tej pory go nie słyszało. Myślę sobie, że warto czasem wytłumaczyć świat małemu dziecku. Potraktować go trochę jak partnera do rozmowy i wieczorem zamiast „Idziemy myju myju” powiedzieć: „Chodź, pójdziemy się teraz umyć, namydlimy mydłem gąbkę…”. Dzieci w przedszkolu powiedzą: „Pobawmy się w koniki”, a nie w „iha iha”. To mogą być frustrujące i stresujące sytuacje dla przedszkolaka, który największą ochotę ma wtedy właśnie na zabawę.
  • Na niedbałe wypowiedzenie wyrazu, zbyt szybkie tempo mowy zwracajmy szczególna uwagę. Nie stosujmy presji czasowej: „No, mów szybko, bo mi się woda w czajniku w kuchni gotuje!”, „Tylko mów szybko, bo znowu się spóźnimy!”. Każdą niewyraźną wypowiedź lepiej skorygować i poprosić o powtórzenie.

Co ważniejsze, jeśli nie rozumiemy swojego dziecka – natychmiast zwróćmy się do logopedy. Najgorsze jest dla dziecka, kiedy inni udają, że go rozumieją, kiedy widzi codziennie potakujące twarze, ale wie, że te reakcje są nieadekwatne do tego, co powiedziało lub o co prosiło. Wewnętrzna złość i żal mogą być ogromne.

Oczywiście zgodnie ze znanym powiedzeniem „co za mało logopedy, to niezdrowo” zawsze polecam terapię logopedyczną, bo taka daje gwarancję specjalistycznego podejścia.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *